Drodzy czytelnicy, w dniu dzisiejszym w Gazecie Prawnej ukazał się artykuł „Melodramat przed Sądem? Adwokat: grać” poświęcony prowadzonemu przeze mnie blogowi jazdapopijanemu.pl.
Powiedzieć, że artykuł ten jest niepochlebny, to stanowczo za mało. Autor artykułu zarzuca mi, że udzielając porad w Internecie na blogu jazdapopijanemu.pl dotarłem do granicy podżegania do popełniania przestępstwa prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwości, naruszyłem obowiązujący Adwokata zakaz udzielania pomocy prawnej, która ułatwia popełnianie przestępstw, a także pouczam czytelników jak przechytrzyć Sąd, by uniknąć konsekwencji prawnych popełnionego przestępstwa.
Uważam ten artykuł za nierzetelny i krzywdzący. To jednak, co razi mnie w nim najbardziej, to całkowite niezrozumienie celu i sensu prowadzonego przeze mnie bloga. Wbrew stanowisku autora artykułu nie jest nim namawianie czytelników do popełniania przestępstw przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji ani doradzanie im jak „przechytrzyć” Sędziego.
Celem prowadzenia tego bloga jest wskazanie w sposób czytelny i zrozumiały dla „zwykłego” człowieka, jakie argumenty dotyczące sytuacji rodzinnej, osobistej czy zawodowej mogą przekonać Sędziego do łagodniejszego potraktowania osoby oskarżonej o jazdę samochodem czy rowerem pod wpływem alkoholu. Trudno mi sobie nawet wyobrazić w jaki sposób przedstawienie aktów urodzenia dzieci, umowy o pracę, czy tez dokumentów świadczących o dotychczasowym wzorowym sposobie życia oskarżonego mogą „przechytrzyć” Sędziego.
Nigdy nie namawiałem czytelników bloga do cwaniactwa procesowego, nie doradzałem też odgrywania przed Sądem „taniego melodramatu” po to, by Sędziego oszukać, nie doradzałem również przedstawiania w Sądzie niezgodnych z prawdą dokumentów. Jeśli ktokolwiek z czytelników poradnika odebrał napisane przeze mnie artykuły i komentarze w ten właśnie sposób, mogę jedynie ubolewać nad moją niezręcznością w pisaniu bloga.
jechać autem po pijaku to jedno, a korzystać z praw które daje kodeks to drugie. Jadąc po pijaku najmniejsza szkoda jest utrata prawa jazdy a największą utrata życia